
O
Pałacu Biskupów Krakowskich już było. Nie wspominałem tylko o tym drobnym szczególe, znajdującym sie u bramy wjazdowej.
Oprowadzając wycieczki po mieście zawsze mam spory ubaw, kiedy zadaję pytanie "CO TO JEST?" Inwencja wycieczkowiczów naprawdę przechodzi ludzkie pojęcie... :)
Dlatego, kontynuując zabawę, pytam Was: CO TO JEST?
ROZWIĄZANIE ZAGADKI:
Jest to gaśnik. W dawnych czasach nie było przecież latarni na ulicach, a czasem trzeba było przejść po ciemku z domu do domu z pochodnią w rękach. A że stropy były zazwyczaj drewniane, nie wpuszczano nikogo do środka z płonącą pochodnią! Dlatego montowano takie gaśniki: gość wkładał do dziurki pochodnię, a jak wychodził, dostawał świeżą. Ot i cała zagadka.
A jakie były propozycje wycieczkowiczów?? Proszę, oto niektóre: schron (Kazu wyczuł koniunkturę! To częsta odpowiedź :)), tu mocowało się konie (gdzie?!?), poiło się konie (jak?!?), jest to "puszka" (znaczy armata, to był pomysł Ukraińców), toaleta (pod drzwiami?!?), coś w rodzaju ławki (?!?) i tysiąc innych, których już nie pomnę...
W Warszawie zachowały się tylko te tu i komplet pod pałacem Raczyńskich.