sobota, 22 września 2012

MINISTERSTWO ROLNICTWA

ul. Wspólna 30
 Ten olbrzymi, monumentalny budynek powstał w 1951-6 wg proj. Jana Grabowskiego, Stanisława Jankowskiego, Jana Knothe, Jerzego Czepkowskiego i Zofii Krzewińskiej, jednak jego ogrom był już rok później piętnowany jako przykład wypaczeń socrealizmu.Trochę to kojarzyć się może z berlińskim lub rosyjskim monumentalizmem: wielkie kolumnady, masywny budynek.
Korzystając ze zniszczeń wojennych, wokół ministerstwa miano wyburzyć zabudowę, aby założyć tu pola uprawne ze wzorcowymi hodowlami warzyw. Zrealizowano jednak na szczęście tylko ogród na dziedzińcu, ze starannie wyselekcjonowanymi roślinami, kamiennymi latarniami i murkami. Wyobraźcie sobie pole uprawne na zapleczu Marszałkowskiej!

To tutaj również rozbijali namioty protestujący rolnicy - wokół ministerstwa powstała istna wioska przeciwników reform. Na pewno lepiej byłoby im, gdyby pola jednak powstały - zawszeć to wygodniej rozbić namiot w polu, niźli na betonie...

9 komentarzy:

Er pisze...

lecz co to za rolnik, co by uprawy niszczył namiotem? nawet eksperymentalne.

wypaczenia socrealizmu wypaczeniami, a superodlotowy gmach został :-)

nomad pisze...

poczekaliby do zbiorów...

weldon pisze...

Największa krytyka dotyczyła "kolumnady podpierającej niebo" - podobno za bardzo przypominała kolumnadę pałacu saskiego, wywołując niepotrzebne sentymentalne wspomnienia :/

Anna CV Szablony Team pisze...

Na pewno byłoby wygodniej na polu... Budynek rzeczywiście od razu kojarzy się z rosyjskim monumentalizmem - ogromne kolumny i cała masywność budynku zaskakuje.

Marcin pisze...

Ech, dziecięce wspomnienia z tamtejszej stołówki mnie dopadły ;-) Szkolna była skandaliczna, więc jadałem w Ministerstwie Rolnictwa, Leśnictwa, Gospodarki Żywnościowej, Rozwoju Wsi i cholera wie czego jeszcze.

Seiren.pl - Przewodnik Po Warszawie pisze...

Był taki film ze Stevenem Seagalem, którego akcja działa się w Warszawie i jedna scena kręcona była właśnie pod tą kolumnadą. Wtedy byłem przekonany, że to Berlin :D

mialkotek pisze...

Ach ta stołówka! I pani, która nakładając kotleta na talerz z wdziękiem przytrzymywała go kciukiem...

H_Piotr pisze...

Miałkotek - to w mojej podstawówkowej stołówce też tak było.

A gmachowi nadałem taką moją nazwę "Nowa Kancelaria rzeszy" ;)

Mirella pisze...

Za moich czasów stołówki wyglądały podobnie