poniedziałek, 26 listopada 2012

DOM JÓZEFA TARNOWSKIEGO


ul. Okrętowa 74
Ten ceglany domek pochodzi jeszcze z  czasów, kiedy Jelonki nie należały do Warszawy - co więcej, nie było jeszcze Jelonek, a mieściła się tu znana już w XVII w. wieś Chrzanowo, należąca do rodziny Chrzanowskich. W 1877 kilkunastu niemieckich osadników założyło tu również kolonię Chrzanów. Działały tu przede wszystkim cegielnie, ale i okoliczna ludność trudniła się rolnictwem. Wieś Chrzanów należała do gminy Blizne, która do dziś pozostaje poza miastem, ale była na tyle duża, że ulice miały swoją nazwę. Dzisiejsza Okrętowa nosiła nazwę Centralnej i była jedną z głównych dróg Chrzanowa. Do chwili obecnej, prawie na każdej ulicy znajdziemy tabliczki sprzed roku 1951, kiedy to wieś wraz z okolicą włączono do stolicy. Z biegiem czasu Chrzanów i Jelonki zabudowane zostały blokami, ale nadal można znaleźć romantyczne relikty dawnych wsi...

15 komentarzy:

I am I pisze...

Miasto-ogród Jelonek - niewiele zostało już takich domków i tabliczek.

weldon pisze...

Jakoś ciężko mi wyobrazić sobie niemieckiego osadnika mówiącego "Chrzanów" :D

Trochę takich domków jeszcze można znaleźć i na Placówce i w Wólce Węglowej i na Młocinach.

Mi, nie wiem czemu, kojarzą się z pewnym powojennym bumem budowlanym kiedy, nie wiedzieć czemu, strasznie popularnym stało się budowanie z czerwonej cegły ;)

lavinka pisze...

Hm, ale to chyba starsze niż miasto ogród Jelonek, prawda? Nie wiedziałam, że gmina Blizne aż tu docierała. Toż to olbrzymie hektary!

nomad pisze...

To się ponoć nazywało Chrzanów Kolonia - ale co powiedzieć o podobnych osadnikach na Białołęce - wyobraź sobie Niemców mówiących Mańki-Wojdy :)

blogowsky pisze...

Piękny domek, ale to otoczenie - fuj! A co do Niemców - ci osadnicy bardzo szybko się asymilowali i z pewnością kolejne pokolenia mówiły już płynnie po polsku. Polecam książkę "Polacy z wyboru"!

Er pisze...

różnie bywało. część chętnie podpisała volkslistę, i całe osady kolonistów niemieckich zniknęły w 1945 roku: Dziekanów, Nowa Iwiczna, Zawady i mnóstwo innych - ci ludzie się nie zasymilowali, może nie mieli wystarczająco dużo czasu ;-)

ozon pisze...

Mam te domki na co dzień "pod nosem". Tam mieszkam, w blokach obok tych domków. Niestety. Dlaczego "niestety"? Bo w czasach kiedy te "nowoczesne" osiedla budowano, Jelonki to była wieś. Nikt z warszawiaków nie chciał tak daleko mieszkać.

nomad pisze...

przecież i dziś Jelonky to zadupie, chociaż dotrzesz do centrum szybciej niż z Białołęki, czy z Targówka...

ozon pisze...

No i tu się mylisz! Jelonki "wydoroślały". Są OK!
Bardzo wiele się zmieniło. To już nie jest zsyłka, ale nowoczesna dzielnica miasta.
Wiem, jetem uparcie przedwojenną warszawianką, chociaż urodziłam się po wojnie. Nie poradzę na to nic!
Pa:)
P.S. Cenię Twój blog za możliwość własnej wypowiedzi , bez głupich komentarzy.
Pozdrawiam:)

nomad pisze...

wiesz, ja mieszkam całkiem niedaleko, dosłownie 10 minut 112-tką lub 184 od Ciebie... Ja nie mam nic przeciw Jelonkom, zupełnie! Ale u wielu osób pokutuje takie przekonanie...

Marcin pisze...

Ja też mieszkam, no, nie na Jelonkach, ale niedaleko (112/184 - witamy w klubie) i jakoś nie wydaje mi się, żeby to był "koniec świata". Mam wielu znajomych w okolicy i sprawne dotarcie do nich nie stanowi żadnego problemu z większości miejsc w Warszawie, po których się poruszam :)

nomad pisze...

oj, ja mieszkam na Bemowie i twierdzę, że to najlepsze miejsce do mieszkania, bo wszystko jest w zasięgu ręki - a spytaj tych z centrum, Pragi albo Ursynowa...

H_Piotr pisze...

Ja mieszkam też blisko Was - tylko jakieś 40 minut dziesiątką z Jelonek, albo 35 minut sto sześćdziesiątką siódemką z Bemowa :)

Jak widać, w Warszawie wszędzie jest blisko.

Marcin pisze...

Ci ze Śródmieścia to zawsze mają do domu najdalej i największe problemy z dotarciem :D

Anonimowy pisze...

Z calym szacunkiem: kazda pliszka swoj ogonek chwali ;)

90% ludzi jest zadowolonych z okolicy w jakiej mieszkaja, nie ma znaczenia czy to Bronx czy Paryz.

Niezadowolenie masowo wyrazaja jedynie wynajmujacy, bo wiadomo, ze sa gdzies czasowo, a nie "u siebie".