Na Bielanach ostało się kilka ulic z oświetleniem gazowym. Jedna z nich jest ulica Cegłowska, poza tym takie latarnie znajdziemy jeszcze na Granowskiej, Płatniczej i Szaflarskiej.
W Warszawie jest zupełnie unikatowy zawód: zapalacz i gaszacz latarni gazowych - o ile to się tak w ogóle nazywa. Jest to małżeństwo, które co rano i co wieczór gasi i zapala warszawskie gazówki.
Latarnie na Bielanach pojawiły się dopiero w 1936, zostały przeniesione z centrum na peryferie, gdyż tam do głosu zaczęły dochodzić latarnie elektryczne i gazówki przenoszono masowo na obrzeża miasta.
Ta latarnia pochodzi z 1856. Przewód gazowy biegnie słupem do poczwórnego palnika. Te wersje mają jeszcze oszklone dno klosza, bo od 1900 zaczęto zastępować je blaszanym denkiem. Te stały prawdopodobnie na Starówce.
1 komentarz:
"Uczęszczałem" do przedszkola przy Twardowskiej (stoi do dziś). Przy tej ulicy były wtedy również gazowe latarnie. Pamiętam pana zapalającego latarnie, nosił długi drążek z płomykiem na końcu. Drążek miał też specjalny haczyk, do otwierania klosza latarni. Tę operację oglądałem zawsze wiosną i jesienią, bo wtedy pora zapalania latarni wypadała akurat gdy odbierano mnie z przedszkola.
Prześlij komentarz