al. Jerozolimskie 30
Nie chcący wlazłem kiedyś głodny do tego przybytku, i wcale nie wiedziałem, że to sieciówka tego kolesia od Sphinxa. Kiedy tam wszedłem, poczułem się jak w kurnej chacie: przaśny wystrój, kelnerzy w chałatach, drewniane ławy i piec do wyrabiania bułeczek. Zasiadłem wygodnie i zaraz dostałem kartę. Wybór dość ciekawy, dania głównie polskie, choć rzekłbym raczej słowiańskie, jednak bez przesady. Jest bigos, golonka, ale są i inne rzeczy, nie koniecznie akurat ciężkie, tłuste i kapuściane. Wjechała za moment przystawka: pyszna buła z solą i kminkiem z rewelacyjnym masełkiem czosnkowym. Nastroiło mnie to wybitnie i kiedy dostałem szaszłyk nabity na szablę z opiekanymi ziemniaczkami pod spodem, o mało nie oszalałem ze szczęścia. Tym bardziej, że danie okazało się naprawdę super. Wracałem tu jeszcze parę razy na pierogi czy olbrzymi kotlet schabowy z boczkiem, serem i pieczarkami i będę powracał. Ceny są niezwykle przystępne, do 30-40 zł za obiad z piwkiem (Tyskie, Dębowe), no chyba że kotlet z dzika, to już samo mięso za 45. Tak więc, jest to miejsce, które mogę z czystym sercem polecić, choć czytałem bardzo niepochlebne recenzje z okresu zaraz po otwarciu. Na szczęście recenzje czytam PO wizycie w lokalu, a nie przed, coby sie nie uprzedzać. Świetna miejscówka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz