ul. Dominikańska 2
Kościół i klasztor dominikanów w Warszawie mieści się przy ulicy właśnie Dominikańskiej, a jakże. O ile sami zakonnicy znaleźli się tu w czasach międzywojennych i w latach '30 powstał duży klasztor, to kościoła jako takiego tu nie było.
Samą parafię erygowano dopiero w 1952, to na kościół trzeba było poczekać aż do 1994, kiedy to wreszcie stanęła świątynia dla okolicznej parafii. Kościół ma nawiązywać do architektury klasztoru, o którym pewnie niedługo...
11 komentarzy:
Wyjątkowe brzydactwo, moim zdaniem, niestety...
Codziennie przechodzę koło niego. O.o. Dominikanie pozwolili okolicznej młodzieży zasprayować kościelny mur i - w większości - graffiti jest całkiem staranne, bez napisów pozdrawiających różne kluby piłkarskie. A kościół, no cóż... widziałem brzydsze.
Wnętrze mi się bardzo podoba. Jeden z nielicznych powojennych kościołów, które jako tako mi się podobają.
Przy dzisiejszych wynalazkach architektonicznych, to tak ten kościół wygląda jako tako.
Wystarczy pojechać na pl. Krasińskiego i zobaczyć gmach sądu. Takiego koszmarku to już dawno nie widziałem. A Warszawę paskudzą różni "profesorowie" architektury.
Tylko że ten sąd powygrywał różne konkursy oraz zebrał serię ochów i achów...
kwestia gustu jak myślę... mnie się nawet podoba, choć ne bardzo pasiuje do otoczenia...
To, że zebrał trochę ochów i achów to nie świadczy, że jest cudem świata. Paskudztwo i już.
Jak można tak paskudzić starówkę. Nie wspominam już o centrum Warszawy którą pamiętam z 50 lat! (to odnośnie sądów)
dla ścisłości Sąd Najwyższy jest na placu KRASIŃSKICH. Kościół dominikanów jak na reprezentanta szalonej architektury sakralnej lat 90. trzyma klasę:)
AK
Kościół ma genialne wnętrze. Ludzie, naprawdę nie czujecie w nim sacrum? Ta gra światła nad głównym ołtarzem, te niespokojnie pochylone słupy konstrukcyjne! Ja wiem, ze większość społeczeństwa woli kiczowate reminiscencje barokowych bazylik-tylko że one już nie mają klasy. Ale nie winię za te opinie ludzi, tylko edukacje w naszym kraju. Bo naród architektury zasadniczo nie rozumie, więc jak może ją w pełni oceniać.
a jeśli chodzi o gmach sądu-też widać niewiedzę Warszawiaków, która mnie osobiście boli nie do zniesienia- ten budynek został wyróżniony, ponieważ swoim układem architektonicznym nawiązuje w pełni do tkanki historycznej-zbudowano go na miejscu danej oficyny pałacu, dzięki czemu plac zachował układ historyczny barokowego dziedzińca... Narodzie, poczytaj trochę zanim skrytykujesz...
anonimowy reprezentancie narodu!
nie będę dyskutował, czy w kościele dominikanów jest sacrum, czy go nie ma, bo jest to kwestią odczuć subiektywnych.
(w moim subiektywnym odczuciu, jest to jedna z lepszych realizacji sakralnych Warszawy a może i Polski z lat po 1956.
aczkolwiek przedkładam inny kościół tego samego autora.)
natomiast to, że - jak piszesz - większość społeczeństwa woli "barokowe bazyliki" jest w części winą architektów (i księży-inwestorów), którzy w projektach popuszczają "wodza" fantazji. szczególnie jaskrawie bolesne było to za komuny, kiedy właściwie tylko w projektach kościołów architekci mogli się "wyszaleć".
pseudo-bazyliki z Licheniem i Św.O. na czele wydają się (nie)zdrową reakcją na wynaturzenia architektury sakralnej modernistycznej, czy post-modernistycznej, jak by je nie nazywać.
last but not least - klasa nie zależy od tego czy kościół naśladuje coś starego, czy jest na wskroś nowatorski, ale od szeregu innych czynników.
co do budynku Sądu Najwyższego, to odtworzenie obrysu budynków przedwojennych wraz z przejazdem na osi bonifraterskiej było jednym z WARUNKÓW KONKURSU. problemem jest - i to, jak rozumiem, mają na myśli krytycy obiektu (w tym ja) tandetna, prostacka szklana elewacja, okraszona kiczowatą kolumnadą.
więc spokojnie z tym bólem niewiedzy.
pozdrawiam
Prześlij komentarz