We wnętrzu był zwodzony most, a tam, gdzie widać taką szczelinę w bramie, opadała krata. Okienka na górze to korytarz dla straży, obecnie zamurowany (dobrze to widać na 1. obrazku). Warszawa miała dwie linie murów, aby w razie sforsowania pierwszej, wziąć wroga w dwa ognie.
Nie istotne to było, bo mury przydały sie tylko jeden raz: Szwedom, którzy musieli bronić miasta przed armią Polską, pragnącą odbić stolicę, oddaną wcześniej za darmo. Nie jest to miejsce na rozważania, czemu ją oddano w czasie potopu, dość, że król uciekł, burmistrz uciekł, a dowódca Jan Guldyn został z żołnierzy, co nie starczało nawet na obsadzenie murów. No nie ważne, dziś Barbakan cieszy oko i Warszawiaków i turystów. I o to chodzi, i o to chodzi :))
6 komentarzy:
Szkoda, że tylko tyle z tych murów zostało...
A ja słyszałam,że Barbakan zrobiono z nowych cegieł, bo starych nie było... czy to prawda?
Jan Baptysta z Wenecji? Tom mile zaskoczona :)))
@lavinka: częściowo prawda, łatwo rozpoznac po kolorze: stare są ciemniejsze i trzeba ich szukać nisko...
@ przewodnikpokrakowie: wreszcie wróciłaś, miło Cie znów Gosiu widziec :))Jan baptysta z wenecji to obrotny i robotny chłop był :))
O, to czuję że zrobię sobie tam wyprawę... znowu będą mnie wytykać palcami :)
Swietny opis, ganialny z ciebie pasjonata.
Stoicyzm tu widze.
Prześlij komentarz